Workation – Instagram kontra rzeczywistość

Breadcrumb Abstract Shape
Breadcrumb Abstract Shape
Breadcrumb Abstract Shape
Breadcrumb Abstract Shape
Breadcrumb Abstract Shape
Breadcrumb Abstract Shape
Mężczyzna siedzący w samochodzie typu transporter przy stoliku z laptopem. Kadr uchwycony zza zielonych gałęzi. Ilustracja do tekstu o workation.
  • Ola
  • 15 sie, 2025
  • Komentarzy
  • 7 Mins Czytania

Workation – Instagram kontra rzeczywistość

Otwierasz Instagram i widzisz TO zdjęcie: laptop na tle lazurowego morza, obok egzotyczny drink z palemką. Podpis: „Moje biuro na dziś“. Wzdychasz z zazdrością i myślisz: „Też tak chcę!”. To jest właśnie instagramowa wizja workation. Ale jak wygląda rzeczywistość? Czasem tak samo, a czasem jest to walka z tragicznym wi-fi, piaskiem w klawiaturze i klientem dzwoniącym w trakcie zachodu słońca.

Jako freelancerka z ponad czteroletnim stażem przerobiłam wszystkie możliwe warianty: od kilkudniowych wypadów, po wyjazdy trwające miesiąc; solo i ze znajomymi, z rodziną i do rodziny. W tym wpisie – zamiast pokazywać Ci kolejne idealne zdjęcie – opowiem Ci o blaskach i cieniach workation. Stworzyłam praktyczny przewodnik, w którym opowiadam, jak wszystko zaplanować, by taki wyjazd faktycznie był spełnieniem marzeń, a nie źródłem frustracji.

Z tego wpisu dowiesz się:

Blaski workation 

Zacznijmy od tego, dlaczego w ogóle warto. Bo powodów jest o wiele więcej niż tylko ładne miejsce na fotkę na Insta.

1. Oszczędność prawdziwego urlopu. To największy plus. Możesz być w nowym, inspirującym miejscu, nie zużywając cennych, w 100% wolnych dni. To idealne rozwiązanie na mniej intensywne fazy projektu, które wymagają bardziej „czuwania” i dawania feedbacku niż wielogodzinnej, głębokiej pracy.

    Krótkie city breaki to moje ulubione workation. 
    Po lewej: Hamburg (spełniłam marzenie zobaczenia budynku Filharmonii)
    Po prawej: workation w Gdańsku (mieszkałam w samym centrum i przerwy w pracy robiłam sobie właśnie spacerując po głównym mieście)

    2. Ogromna elastyczność i wolność. Możesz pojechać na koncert ulubionego zespołu za granicą, odwiedzić wystawę czy zobaczyć wydarzenie sportowe, nie biorąc dnia wolnego. Praca jest z Tobą, a klienci czują się zaopiekowani, nawet jeśli odpisujesz im z hotelowego lobby.

    Po lewej: zdjęcie z turnieju tenisowego w Rzymie 
    Po prawej: zdjęcie z festiwalu Open’er

    3. Zastrzyk kreatywności. Nic tak nie odświeża głowy jak zmiana otoczenia. Nawet coś prostego, teoretycznie powtarzalnego (jak odpisywanie na maile w kawiarni) – w innym mieście czy kraju stymuluje mózg i sprawia, że praca staje się przyjemniejsza.

    Po lewej: zwyczajny spacer w Sopocie po pracy. Niby nic, ale świetna aktywność po całym dniu przy komputerze
    Po prawej: wizyta na wystawie studentek i studentów ASP w Gdańsku
    Uwielbiam odwiedzać sklepiki z pamiątkami, te na ulicach i te w instytucjach kulturalnych.
    Po lewej: pocztówki we Włoszech w sklepie z pamiątkami
    Po lewej: krem Nivea – seria wyprodukowana przez markę w partnerstwie z filharmonią w Hamburgu

    4. Doświadczenie „bycia jak lokals”. Dłuższe, kilkutygodniowe workation pozwala zanurzyć się w miejscu o wiele głębiej niż podczas tygodniowego urlopu. Masz czas, by się zgubić, znaleźć ulubioną piekarnię, poznać lokalne zwyczaje. Pamiętam swój miesięczny pobyt w Berlinie, gdy wynajmowałam mieszkanie od koleżanki – to było doświadczenie zupełnie innej codzienności.

    Po lewej: wypożyczam puzzle w bibliotece w USA. Spędziłam miesiąc u mojej cioci i miałam bardzo dużo wolnego czasu na nową codzienność, ale nawyki przeniesione z domu
    Po prawej: poznałam jak wyglądają zwykłe czynności – takie jak dostawy do domu. Niby zwyczajne, ale z perspektywy mojego zawodu (marketing i UX design) wspaniałe doświadczenie

    5. Korzyści finansowe. To proste – w trakcie workation normalnie pracujesz i zarabiasz. Twoje projekty idą do przodu, a Ty nie musisz wstrzymywać dochodów na czas wyjazdu.

    Na zdjęciach moje śniadania na wyjeździe. 
    Gdy wiem, że zarabiam, łatwiej jest mi umilić sobie czas w fajnej kawiarni.

    Po lewej: Berlin (Benedict)
    Po prawej: Gdańsk (Z innej parafii)

    6. Spotkania na żywo. Praca zdalna jest świetna, ale nic nie zastąpi spotkania na żywo. Workation to idealna okazja, by odwiedzić miasto, w którym mieszka Twój klient lub zorganizować wyjazd integracyjny z zespołem, z którym na co dzień pracujesz online.

      7. Łączenie na wyjazdach szkoleń i rozrywki. Świetna opcja, żeby po odbytym szkoleniu ruszyć gdzieś dalej i odpocząć kilka dni, ułożyć w głowie rzeczy.

      Po lewej: szkolenie u Maćka Sznitowskiego ze Strategicznego Fundamentu Contentu 
      Po prawej: muzeum w Hamburgu, po szkoleniu w Poznaniu pojechałam na kilka dni właśnie do Hamburga

      Cienie Workation 

      A teraz kubeł zimnej wody. Workation to nie zawsze sielanka. Oto pułapki, na które musisz się przygotować.

      1. To nie jest prawdziwy urlop. Bądźmy szczerzy – głowa nigdy nie odpoczywa w 100%. Sprawdzasz maile, myślisz o projektach. To świetna forma resetu, ale nie zastąpi prawdziwego, w 100% offline’owego urlopu. Pisałam już o tym przy innej okazji w tekście o tym, jak odpoczywać na freelansie.

      2. Kryzysy wiedzą, kiedy wyjechał_ś. Mam wrażenie, że projektowe „pożary” czasami mają szósty zmysł i wybuchają dokładnie wtedy, gdy jestem daleko. Może się zdarzyć, że zamiast zwiedzać ze znajomymi zabytkowe centrum stolicy Europy, będziesz siedzieć przez pół dnia na ASAP-owym callu, rozwiązując problem, który właśnie się pojawił.

        3. Brak Twojego „ekosystemu”. W domu masz wszystko pod kontrolą: wygodne krzesło, drugi monitor, ulubiony kubek do kawy i ciszę. Na workation często pracujesz w prowizorycznych warunkach – z laptopem na kolanach w głośnej kawiarni. Brakuje Ci też dostępu do Twoich fizycznych zasobów.

          Moje miejsca pracy. Nie było tragedii, ale dalekie od ideału.
          Po lewej: biblioteka w USA
          Po prawej: stoliczek w Intercity relacja Gdańsk – Zielona Góra

          4. Tragiczne wi-fi. W Polsce jesteśmy rozpieszczeni świetnym internetem. W wielu, nawet wysoko rozwiniętych krajach stabilne i szybkie wi-fi w hotelu czy Airbnb to luksus. Niestabilne połączenie podczas ważnej rozmowy z klientem to przepis na katastrofę.

            5. Problemy ze sprzętem i zdrowiem to na workation podwójna komplikacja. Zepsuty laptop to problem w domu. Zepsuty laptop za granicą to gigantyczny problem logistyczny. Choroba czy wypadek w domu to zawsze smutna wiadomość, ale złamana ręka na miesięcznym workation solo potrafi mocno skomplikować plany. Przydarzyło mi się coś takiego w 2024 roku – cieszę się, że byłam wtedy na workation w Polsce.

            Po lewej: na zdjęciu moja relacja na Instagramie z informacją o złamanej ręce 
            Po prawej: zdjęcie z pociągu (jadę do ortopedy)

            Jak zaplanować udane workation – checklista

            Dobra wiadomość jest taka, że większości problemów da się uniknąć dzięki dobremu planowaniu.

            • Przygotuj swój biznes. Wybierz na workation okres, w którym Twoje projekty są w spokojniejszej fazie. Weź ze sobą zlecenie od zaufanego, stałego klienta, który zna Twój styl pracy.
            • Komunikuj i stawiaj granice. Poinformuj swoich kluczowych klientów, że przez jakiś czas będziesz pracować z innego miejsca. Bądź szczer_ co do swojej dostępności. Pamiętam, jak jechałam na turniej tenisa do Rzymu. Powiedziałam klientom wprost: „Jestem dostępna i pracuję, ale w tych i w tych godzinach będę na meczach i mogę odpisywać z opóźnieniem”. Wszyscy to zrozumieli i uszanowali.
            • Logistyka to podstawa. Zweryfikuj jakość internetu w miejscu, do którego jedziesz – dopytaj właściciela, przeczytaj opinie. Jeśli to możliwe, zabierz ze sobą przenośny router lub upewnij się, że masz duży pakiet danych w roamingu. Sprawdź, czy na miejscu jest krzesło i stół, przy którym da się pracować.
            • Zarządzaj oczekiwaniami (swoimi i innych). Jeśli jedziesz z kimś, kto nie pracuje, jasno ustalcie plan dnia. Określ, w jakich godzinach jesteś niedostępn_, a kiedy masz czas na wspólne aktywności. To klucz do uniknięcia frustracji.

            Erasmus dla freelancerów – podsumowanie

            Na studiach nigdy nie skorzystałam z Erasmusa. Prowadzenie przez mojego tatę firmy wymagało, bym często była na miejscu. Bardzo tego żałowałam. Ale myślę, że przez ostatnie cztery lata na freelansie z nawiązką to sobie odbiłam.

            Workation to właśnie taki Erasmus dla freelancerów. To coś więcej niż praca i wakacje. To szansa na posmakowanie innej codzienności, na zdobycie nowych perspektyw, na głębsze poznanie siebie i swoich bliskich. To dowód na to, że wolność, o której marzył_ś, zakładając firmę, jest realna.

            Nie musisz od razu wyjeżdżać na miesiąc. Spróbuj od 2-3 dni w innym mieście w Polsce. Sprawdź, czy ten styl pracy Ci odpowiada. Bo freelancing daje nam niezwykłą możliwość projektowania życia na własnych zasadach. I workation jest jednym z najpiękniejszych narzędzi, by to robić.

            Napisz komentarz

            Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *